Forum Forum dla dziewczyn Strona Główna Forum dla dziewczyn
Zajrzyj, zarejestruj się i działaj.
Forum dla dziewczyn
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

"Nie pij, tato" - jednoczęściówka.

 
Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla dziewczyn Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ayame
Prawie kobieta *_*



Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie spełniają się marzenia x)

Post Wysłany: Sob 22:03, 24 Lis 2007    Temat postu: "Nie pij, tato" - jednoczęściówka.

Znalazłam jeszcze jakaś jednoczęściówkę. Jest długa, dlatego cukierek dla tego, co przez to przebrnie Wesoly

Nie pij, tato.

- Wpadnę po ciebie o siódmej, hm? – Ryan Percy zwykle nienawidził sytuacji, gdy jego propozycje były odrzucane.
- Nie ma mowy, Ryan. – Ayame roześmiała się i pokręciła głową. Tak naprawdę poczuła wielki uścisk w żołądku, ze musi odmawiać TAKIEMU facetowi.
- Aya, nie daj się prosić. Odwiozę cię później do domu. Obiecuję, że wypije tylko jeden mały kieliszek. – Ryan był nieugięty. Organizował imprezę; jego rodzice wyjechali na weekend poza miasto. Dziewczynie imponowało to, że najprzystojniejszy, najzabawniejszy, niekoniecznie najmądrzejszy chłopak z liceum im Alberta Einsteina zwróci na nią uwagę. Ba, nawet zaprosi na SWOJĄ imprezę. Czy to nie powód do radości?
- Innym razem, Ryan. Mam ważniejszą rzeczy na głowie niż twoja impreza – Ryan poczuł się urażony – Przepraszam, ale nie chcę o tym mówić.
- Dobra, jak chcesz. – Był zły, ze na niego nie poleciała. Inne na pewno bez zbędnego gadania rzuciłyby mu się na szyję za tę propozycję. – Jak coś to wiesz, gdzie mieszkam. – Ayame kiwnęła głową i poczekała aż chłopak zniknie za zakrętem. Blondynka zdawała sobie sprawę z tego, że miała być dla chłopaka jedynie ozdobą. Latynoska o delikatnych rysach twarzy, pięknych niebieskich oczach i długich zadbanych włosach była niesamowitym kąskiem dla chłopców. Propozycje randek, zaproszenia na imprezy to była nieodłączna część jej nastoletniego życia. Jednak te kilka lat ciągłego odmawiania chłopcom w końcu przyniosło zamierzony skutek i Ayame przestała być gnębiona przez ‘płeć brzydką’. Ryan to była inna historia; nowo przybyły chłopak nie wiedział o zwyczajach liceum im Alberta Einsteina. Pomimo ciągłych upomnień ze strony kolegów, Ryan wciąż polował na Ayę, doprowadzając jego wielbicielki do szału. Blondynka nie przepadała za adoracją; miała swoje marzenia, które za wszelką cenę chciała osiągnąć. Żaden mężczyzna do ich spełnienia potrzebny nie był.
Marzyła o karierze dziennikarki. Była dobra z angielskiego i miała dobry kontakt z ludźmi. Chciała też zwiedzić całą Europę.
Ale najpierw pora zmierzyć się z jednym problemem.
Ayame głośno westchnęła i zarzuciła torbę na ramię. Nigdy nie lubiła wracać do domu; bała się tego, co w nim zobaczy. Dziś ojciec ma wypłatę – to był jeden z argumentów na odmówienie Ryan’owi. Oczywiście on o tym wiedzieć nie mógł.
- Weź nogi ze stołu! Człowieku oprócz naszej psychiki chcesz zniszczyć jeszcze meble?! – Wrzask pani Courtney słychać było już u progu domu. Ayame z wahaniem otworzyła drzwi, i z równie niepewnym krokiem ruszyła do salonu.
Wystarczył tylko rzut okiem na wieszak; zawsze jak pan Sullivan przychodził w nietrzeźwym stanie to mylił pedantyczną kolejność wieszania ubrań. Tym razem jego kurtka zajmowała miejsce kurtki Ayame.
- Aya skarbie, dobrze, że już jesteś. – Courtney Sullivan z przewiązanym fartuchem krzątała się po całym domu. Co rusz upominała swojego męża o nagannym zachowaniu. Wszyscy wiedzieli, co zacznie się za godzinę – kiedy alkohol dobitnie spocznie w żołądku Markusa i uderzy mu do głowy. – Pójdź proszę do Chloe i Sky’a. Kazałam im po cichu malować w twoim pokoju. - Ojciec spenetrował pokój dzieci w poszukiwaniu większego trunku. – Dodała, kiedy zobaczyła jak usta Ayame otwierają się w geście sprzeciwu. Blondynka ruszyła przed siebie, rzucając przelotne spojrzenie swojemu tacie, który z oporem próbował wstać z miękkiej sofy.
- Chloe? Sky? – Pokój był pusty. Owszem, na stoliku leżały rozwalone kredki, mazaki, ołówki… Ale po bliźniakach ani śladu. – Hej, nie mam zamiaru teraz bawić się z wami w chowanego. Gdzie jesteście? – Nagle Aya zobaczyła wystające zza biurka kolorowe skarpetki. Z pewnością należące do pięcioletniej Chloe.
- Chloe! Wyjdź stąd natychmiast! Chcesz nabić sobie dużego guza? – Aya kucnęła i wyciągnęła zapłakana dziewczynkę. – Chloe? – Zapytała z niepokojem, a mała tylko wtuliła się w starszą siostrę i głośno pociągnęła nosem. – Gdzie Sky? – Rozejrzała się po pokoju, ale z marnym skutkiem. Dopiero mała rączka Chloe wskazała kierunek – szafa. Normalnie Ayame byłaby zła o to, że ktoś gniecie jej ubrania, ale gdy zobaczyła małego, skulonego chłopca - automatycznie przestała się na niego gniewać. Pociągnęła Sky’a delikatnie za rękawy bluzy i usadziła oboje na swoich kolanach. Tuliła, uspokajała i kołysała niczym matka, która chce uchronić od złego swoje pociechy. – No, a teraz meldować. Co się stało, że najsilniejszy chłopak z dzielnicy i najładniejsza kobitka w całym Londynie płaczą, hm? – Siliła się na odrobinę humoru, ale widząc zapłakane rodzeństwo trudno było jej samej powstrzymać łzy.
- Kiedy tata wyzdrowieje? – Małe, zielone ślepia spojrzały na nią z uwagą.
- Nie wiem, Sky. – Aya przytuliła chłopca jeszcze mocniej – Tata ma ciężkie dni, sam nie zdanie sobie sprawy z tego, co robi.
- Wyjdzie z tego?
- Nie wiem, skarbie.
- Obiecał mi naprawić lalkę dzisiaj!
- Tak! A ze mną miał grać w piłkę!
- Widzicie… Musicie się przyzwyczaić, że obiecanki ze strony taty są zwykłymi cacankami. Słowa bez pokrycia, które ubiera w ładne wyrazy. – Blondynka poczuła pod powiekami łzy. Ile razy ojciec obiecywał, że pomoże jej w matematyce? Ile razy miał zabrać na wesołe miasteczko? – Ale nie wszyscy tacy są. Chloe, myślę, że udałoby mi się naprawić twoją Agathę, a w piłkę umiem grać tak samo dobrze, jak tata. – Na mokrych policzkach dzieci pojawił się cień radości.
- Aya, wiesz co? – Siostra zeskoczyła z kolan Ayame i usiadła naprzeciwko jej.
- Słucham?
- Lubię ciebie bardziej od taty. Ale mama zawsze będzie na pierwszym miejscu. Bo wiesz, ona lepiej gotuje. – „I jak tu ich nie kochać?” – Pomyślała i mocno ucałowała obojga.

***
- Ayame, zaprowadź bliźniaki do pani Morris. – Courtney spojrzała na córkę wzrokiem, który mówił wszystko. Zaraz będzie tu niezła akcja z rodzicielem w roli głównej.
- Ale Aya będzie mi naprawiać lalkę! – Krzyknęła Chloe i pociągnęła blondynkę za rękaw.
- Ze mną miała grać w piłę! – Oburzył się chłopiec.
- Pobawię się z wami troszkę później, dobrze? – Siostra popatrzyła czule na dzieci. W życiu nie pozwoli, aby im się stała jakaś krzywda; poświęci dużo, aby walczyć o ich szczęście. – Teraz pójdziemy do pani Morris i pobawicie się z małym Johnatanem.
- Dobrze. – Mruknął Sky widząc minę swojej matki. Tak naprawdę Courtney Sullivan tylko udawała silną i ostrą. Zakładała maskę, która pozwalała jej dzieciom myśleć, że ma nad wszystkim kontrolę. Tak naprawdę kobieta była słaba i jedyne, co trzymało ją przy życiu to trójka dzieci. Dzieci, które kochała ponad życie. Dla których dosłownie zrobiłaby wszystko.

***
Piętnaście minut później Ayame wracała od sąsiadki. Dzieci, po zapewnieniach, że będą grzeczne postanowiły od razu zacząć zabawę z małym Johnatanem. Aya, z niewiadomych powodów czuła się szczęśliwa. Słońce delikatnie ogrzewało jej plecy, a lekki podmuch wiatru rozwiewał jej włosy. Nie była w stanie przejmować się tatą mając takie cudowne rodzeństwo. Prawdę mówiąc bliźniaki nie zawsze byli tacy kochani; wiadomo, że rodzeństwo zawsze musi ze sobą drzeć koty. Pomazane zeszyty, krzyki i piski, kiedy ona przygotowywała się do ważnego sprawdzianu… Jednak właśnie to było magiczne. To wszystko było oznaką, ze w domu jest ciepło i przyjemnie.
Za wyjątkiem tych tygodni w miesiącu, w którym gospodarz oblewał dobre dni w pracy. A ich niestety było dużo.
- Dlaczego ty mi to robisz? Dlaczego robisz to dzieciom? Dlaczego nie możesz się opanować? Cholera, dlaczego?! – Uśmiech Ayame od razu zniknął z twarzy. Buzia rumiana od słońca wydawała się teraz biała jak ściana. Zaczęło się to, przed czym uciekała od miesiąca. Modliła się tylko, aby przynajmniej dziś nie doszło do rękoczynów.
- Zamknij się, kobieto. – Powiedział dość nieprzytomnie. Aya, która weszła akurat w tej chwili, dostrzegła przezroczystą butelkę gorzkiego trunku. Zanim pan Sullivan zrobił trzy kroki do blatu, Ayame z gracją kotki przeskoczyła przez skórzaną kanapę – jedynej rzeczy, która oddzielała ją od blatu.
- Oddawaj! – Krzyknął mężczyzna i przewrócił się na miękki dywan. Gdyby nie wygodne podłoże, miałby porządnego guza.
- Na pewno nie tobie. – Rzekła ze stoickim spokojem i ruszyła w stronę kuchni. Zamierzała zrobić coś dobrego. Pożytecznego dla siebie, mamy i rodzeństwa. Natomiast niezbyt miłego dla swojego ojca. Jedyna myśl, która plątała się w głowie dziewczyny to „Zniszczyć rywalkę!”.
- Aya! – Krzyknęła matka i w ostatniej chwili Ayame uniknęła ciosu. Ojciec niby dżentelmen, a podniósł rękę na swoje dziecko. Swoje pierwsze dziecko.
- Aż tak nisko upadłeś, żeby niszczyć swoje zasady i bić kobiety? A może jedyną kobietą, która się dla ciebie liczy jest wódka? – Ojciec nie odpowiadał, tylko trzymał wyciągniętą rękę w stronę blondynki. Aya popatrzyła mu prostu w oczy i powoli odkręciła korek. Nagle się zawahała, ponieważ w niebieskich ślepiach ojca dostrzegła… smutek? Strach? Tak! Ojciec panicznie bał się, że straci coś, co było dla niego najważniejsze. Przynajmniej w tej chwili.
Ayame poczuła uścisk w sercu. Może nie powinna niszczyć tego, co dla ojca było takie ważne? Może powinna zaakceptować to, że już nigdy dla niego nie będzie „maleńką, kochaną dziewczynką”, z którą tak uwielbiał układać klocki? Czy chęć zemsty może pochłonąć wszystkie nasze uczucia i zrobić z ludzi potworów?
Ayame chciała być jak najdalej od tej granicy. Wolała nie podejmować tej decyzji. Miała do wyboru dobro swoje i rodzeństwa, lub miłość ojca. Zamknęła na chwilę oczy i w wyobraźni zobaczyła Chloe, która z płaczem pytała czy tata wyzdrowieje. Nie wyzdrowieje, jeżeli Aya nie zrobi słusznego kroku.
Wzrok matki jeszcze potwierdził jej tezę. Mimo wszystko kochała ojca; to on dał jej życie. Jednak z drugiej strony tak bardzo nienawidziła… Jak można kochać i nienawidzić równocześnie?
Odkręciła kurek do końca i powoli wylewała zawartość butelki do zlewu. Na koniec uśmiechnęła się z satysfakcją i wyrzuciła butelkę do kosza.
- Ty suko! – Ojciec tym razem się nie zawahał. Uderzył z płaskiej dłoni dziewczynę w policzek. Courtney pisnęła i podbiegła do Ayame.
W blondynce się zagotowało. Już sama nie wiedziała, co zraniło ją bardziej. Piekący policzek czy słowa, które usłyszała.
- Nie waż się jej dotknąć! – Krzyknęła Courtney i wcelowała wskazującym palcem na klatkę piersiową męża. Drugą ręką objęła córkę i kazała jej iść do pani Morris.
- Nie. Mamo, ja nie pozwolę, żeby on zniszczył kolejne dni. Nie mogę dłużej znieść jego pomrukiwań i obietnic. Bliźniaki też już zauważyły i straciły zaufanie. – Rzekła i skierowała twarz w stronę rodziciela. – Jesteś z siebie dumny? Tracisz autorytet; uderzyłeś mnie. Tato, dlaczego? Dlaczego my ci się znudziliśmy? Dlaczego nie możesz się opanować i przestać? Dlaczego nie chcesz iść na leczenie? Dlaczego alkohol jest dla ciebie ważniejszy niż rodzina? Dlaczego doprowadzasz siebie i nas do takiego stanu?
- Aya…
- Dlaczego pozwalasz mi okłamywać maluchy, że z tobą wszystko okej i wkrótce przestaniesz? Dlaczego mama ciągle wstydzi się mówić o tym, co jest grane? Dlaczego Chloe zamyka się w sobie? I dlaczego cholera, przez ciebie zamiast żółtych słoneczek i prostokątnych domków rysuje naszą rodzinę ze smutnymi wyrazami twarzy? Dlaczego na tych rysunkach ty zawsze trzymasz butelkę w ręku i masz otwarte usta jakbyś krzyczał? Dlaczego, cholera?! – Ayame coraz bardziej miała dość. Łzy, które zbierały się od dłuższego czasu zostały brutalnie wezwane na światło dzienne, jej ciałem ciągle wstrząsały dreszcze.
- Dlaczego nie rozumiesz, ze Sky potrzebuje ojca? – Powiedziała o pół tonu ciszej. – Dlaczego dzięki tobie wiem jak to jest budzić się każdego dnia niepotrzebnym i nie mam ochoty na nic w życiu? – Ojciec patrzył na nią nieprzytomnym wzrokiem. Najchętniej poszedłby już spać, by jak zwykle jutro obudzić się z wielkim bólem głowy. Wiedział, że przez kilka dni wszyscy będą na niego źli i nikt się nie odezwie. Jednak za jakiś czas będzie już wszystko okej, a potem znowu pójdzie się ‘zrelaksować’ i błędne koło się zamknie. Jak zawsze.
- Daj spokój – Ojciec machnął ręką. Chciał się odwrócić i pójść na miękka sofę. O tak, to byłoby najlepsze.
- Jeszcze nie skończyłam! – Krzyknęła. Mama złapała ją za rękę i szepnęła, żeby dała już spokój. – Nie! Ja mam już tego dość! Wiesz dobrze, że on spaprał już życie swoje, twoje i moje! Nie pozwolę, żeby bliźniaki też przez to przechodziły! – Zwróciła twarz w stronę ojca i przytrzymała go za rękę. – Kiedy z tym skończysz? Kiedy przestaniesz? – Popatrzył na nią wrogo, jakby denerwował się, że nie rozumie jej słów. – Albo przestaniesz, albo się wynosisz. – Powiedziała zdecydowanie. Chociaż w jej oczach można dostrzec było przezroczyste łzy, to się nie poddawała i brnęła dalej.
- Ty nie będziesz mi dyktować zasad!
- Masz rację. Ja nie mogę, bo nie jestem pełnoletnia i to nie mój dom. Ale mama może, prawda? – Spojrzała z nadzieją na mamę, która tylko pokiwała głową. To było za dużo jak dla niej. To wszystko, co mówiła jej córka… Była taka dzielna, odważna… Dlaczego Courtney sama nie dawała sobie rady? Dlaczego musiała mieszać w to wszystko swoją najstarszą córkę? Dlaczego jesteś takim tchórzem?! - Zadawała sobie pytanie.
- Prędzej umrę niż się stąd wyniosę! – Wrzasnął i zachwiał się niebezpiecznie. Ayame chciała już posłużyć jako podporę. Ot, taki odruch. – Zostaw mnie! – Krzyknął ostatni raz i popchnął z całej siły Ayame. Dziewczyna straciła równowagę i upadła. A ostatnie, co pamięta to uderzenie o ostry kant stolika.

***

Nie czuła nawet jak matka próbuje sprawdzić czy oddycha. Nie słyszała wrzasków o pomoc. Nie widziała nic, co się dzieje wokół niej. Wiedziała jedno.
Spadała.
Jakiś czas temu straciła grunt pod nogami i spadała w dół. Na początku wierzgała nogami i rękami bezskutecznie szukając jakiejś podpory; rzeczy, która uratuje ją przed upadkiem.
Jednak godzinę później… Ale kto wie? Może to było tylko dwadzieścia minut? Może pół godziny? A może kilka sekund, które trwały wiecznie?
Nie ważne. Czas i tak zatrzymał się w miejscu.
A więc ten czas później Ayame przestała sprzeciwiać się grawitacji. Spadała szybko, ale też z nieopisaną gracją. Długie blond włosy falowały przy każdym jej ruchu, niebiańskie oczy uparcie lokalizowały miejsce, a skóra dostawała gęsiej skórki ni to ze strachu ni z zimna. Aż w końcu zobaczyła koniec.
Zamknęła oczy i zacisnęła pięści oczekując, że uderzy głowa o posadzkę i rozbije się na milion kawałków. Jednak, gdy dotknęła gruntu, leniwie otworzyła oczy ze zdziwienia. Posadzka była zimna i twarda, jednak na jej ciele nie było żadnych uszkodzeń.
- Gdzie ja jestem? – Zapytała głośno, jednak odpowiedziała jej głucha cisza. Ayame zmrużyła oczy, próbując przyzwyczaić je do otaczającej ciemności. – GDZIE JA JESTEM – Powtórzyła dużo głośniej.
- Boże dziewczyno, niezłe masz płuca. – Ayame gwałtownie odwróciła się w stronę dochodzącego głosu. Na jednym ze schodków – „Dałabym pociąć sobie rękę, ze wcześniej ich nie było!” – siedziała najzwyklejsza w świecie istota ludzka – młody, na oko osiemnastoletni mężczyzna.
- Kim jesteś? – Zapytała z lękiem. Bała się, bo przecież niewiadomo, kto to może być i czego może chcieć. Zaraz! Przecież ona ma do załatwienia sprawę w domu! Musi pomóc mamie wyrzucić ojca z domu! Musi naprawić Chloe lalkę!
Chłopak popatrzył na dziewczynę z mieszaniną troski i smutku.
- Nie pamiętasz nic, co było przed tym jak znalazłaś się tutaj? – Zapytał z rozbawieniem. Czy on sobie z niej kpi?
- Oczywiście, ze pamiętam! – Oburzyła się – Zaraz. – Zamknęła oczy próbując doszukać się ostatniego elementu z brakującej układanki. Tego, co stało się, gdy ojciec ją popchnął. – Boże Święty i wszyscy aniołowie. Moja głowa! – Spojrzała na chłopaka – Pamiętam, ze uderzyłam się w głowę. I tyle. Więcej nic nie wiem! Powiedz, co się dzieje? Co ja tu robię?
- Ayame…
- Skąd, do licha znasz moje imię?! – Ayame podeszła do chłopaka. – Kim, do jasnej ciasnej jesteś? – Zmrużyła oczy i czekała na odpowiedź chłopaka.
- Czy jak ci powiem, że jestem aniołem to uwierzysz? – Aya zmarszczyła brwi jakby zastanawiając się nad odpowiedzią i obeszła chłopaka dookoła.
- Nie masz skrzydeł. Ani aureolki. – Chłopak zaśmiał się.
- Jeszcze nie mam. Dopiero dostanę. Właśnie jesteś moim jakby egzaminem.
- Yyy, co?
- Nie ważne. – Chłopak rozejrzał się dookoła. Za dużo powiedział. Chorobcia. – Więc hm, jak myślisz? Co tu robisz? – Spojrzał na nią próbując dostrzec z jej mimiki twarzy czy zaczęła kojarzyć fakty.
- Jedyna odpowiedź, która przychodzi mi do głowy to, to, że umarłam, ale to czysty nonsens. Nie mogłam umrzeć, bo mam do załatwienia jeszcze parę ważnych spraw a poza tym… - Przerwała i spojrzała na towarzysza. Widząc jego wzrok, który mówił więcej niż słowa już wiedziała, co jest grane. Usiadła ponownie na posadce. – Ja… Ja… Ja umarłam?
- Tak jakby.
- Jak można umrzeć „tak jakby”? – Z nerwów zaczęła go przedrzeźniać. Miała jeszcze całe życie przed sobą! Jak mogła tak nagle… Umrzeć?!
- Na razie jesteś w takiej jakby poczekalni. Jestem tu po to, aby zabrać cię na drugą stronę.
- Ale ja nie chce rozumiesz! Nie chcę! Musze iść do Sky’a! On mnie potrzebuje! Proszę, zaprowadź mnie tam! – Wstała i podeszła do Anioła. Była tylko o kilka centymetrów niższa, więc bez trudu mogła wspiąć się na palce i spojrzeć mu w oczy.
- Aya, ja nie mogę…
- Jak to nie możesz?! Jesteś aniołem! Możesz wszystko! – Ktoś, kto zobaczyłby zachowanie Ayame powiedziałby, ze ma atak furii. Chłopak też był biedny, bo nikt mu nie wytłumaczył, co ma robić w takich sytuacjach.
W końcu tylko ją mocno objął. Reakcja ją zaskoczyła, ale wtuliła się w jego szyję i zaczęła szlochać. Łzy bezsilności mieszały się z goryczą złości i żalu. Cała goła prawda dochodziła do niej ciężko; niczym jakiś nierealny sen. Pytania, które zadawała sobie przez cała ‘podróż’ do tego miejsca miały zostać bez odpowiedzi. Czy już nigdy ma nie zobaczyć Sky’a i Chloe?

Po kilkunastu minutach… Nie, STOP. Przecież tu nie ma czasu.
Po jakimś czasie Ayame przestała płakać. Do jej świadomości dopłynęła w końcu myśl, ze umarła i że już nigdy nie zobaczy jak Chloe grzebie w jej rzeczach, bo potrzebuje stanika dla lalki. Odsunęła się od Anioła i spojrzała mu prosto w oczy.
- Przepraszam.
- Za co? – Zapytał ze zdziwieniem. W sumie to on powinien przeprosić. Za to, że cóż… Że się zjawił.
- Zmoczyłam ci eee… fartuch? – Nie wiedziała jak ma nazwać ta białą szatę, w którą odziany był chłopak.
- Nie szkodzi. – Uśmiechnął się, a dziewczyna zauważyła śliczne dołeczki na policzku. – Jestem Ryan. – Dziewczyna wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Zdecydowanie za dużo Ryan’ów było w jej życiu.
- Co teraz?
- Teraz jest twój czas. – Powiedział poważnie.
- Czas? Mój czas?
- Tak. Twój czas, by odlecieć… - Zdążył powiedzieć ostatnią sylabę i zniknął. Zamiast niego pojawiło się białe, oślepiające światło…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
lidka9
Kobieca Specjalnosc :*



Dołączył: 06 Lip 2007
Posty: 601
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post Wysłany: Śro 8:27, 28 Lis 2007    Temat postu:

jestem w trakcie czytania..i muszę powiedzieć że masz talent ogromniasty!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ayame
Prawie kobieta *_*



Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie spełniają się marzenia x)

Post Wysłany: Śro 20:07, 28 Lis 2007    Temat postu:

Jak to przeczytasz, nie zanudzisz się i zrozumiesz to będe pod wrażeniem Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
xXMonikaXx
Raczkujący dzieciaczek xD



Dołączył: 29 Gru 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd;*

Post Wysłany: Nie 11:37, 06 Sty 2008    Temat postu:

Przeczytałam całeWesoly Śliczne masz talent na prawdęWesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
kicia09
Niemowlę z kołyski *_*



Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Angliaa

Post Wysłany: Nie 11:07, 12 Paź 2008    Temat postu:

jejku prawie się popłakałam gdybyś mogła to napisz jeszcze bo to jest bardzo ciekawe bardzooo mi sie podobało i bym mogła dalej tak czytać normalnie masz talent Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
niuniek1211
Grzeczna dziewczynka xD



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Wysłany: Nie 21:01, 29 Mar 2009    Temat postu:

superr .! boskie masz talent kobieto :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Zozol
Prawie księżniczka ^^



Dołączył: 05 Lip 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Wysłany: Pon 14:43, 30 Mar 2009    Temat postu:

Też przeczytałam i się zastanawiam co się z nią stało. Umarła czy ożyła?

A, i jeszcze coś - gdzieś na początku napisałaś, że ona jest Latynoską, a potem pisałaś, że blondynką o niebieskich oczach.
Wydaje mi się, że w naturze raczej nie spotyka się niebieskookich, blond Latynosek.

A ogólnie piszesz całkiem fajnie, podoba mi się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Gabriella
Dąży do objęcia tronu ^^



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: PB, FL / NYC

Post Wysłany: Pon 15:42, 30 Mar 2009    Temat postu:

dobre, dobre;)
tylko czemu panuej teraz taki nurt pisania o ludziach z zagranicy...? Ale to juz takie moje "przyczep sie", wiec nic sie nie martw;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Milunia
Królewna Śnieżka



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa

Post Wysłany: Pon 16:32, 30 Mar 2009    Temat postu:

Gabriello, ja piszę opowiadanie, którego akcja toczy się w Hiszpani

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Gabriella
Dąży do objęcia tronu ^^



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: PB, FL / NYC

Post Wysłany: Wto 17:54, 31 Mar 2009    Temat postu:

Mowilam ze to nurt

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Milunia
Królewna Śnieżka



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa

Post Wysłany: Wto 18:45, 31 Mar 2009    Temat postu:

Hehe Wesoly Ja mam hopla na punkcie Hiszpani, więc dlatego piszę Wesoly Może kiedyś zamieszcę tu swoje opowiadanie Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla dziewczyn Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Design by ArthurStyle
Regulamin