Ayame
Prawie kobieta *_*
Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 336
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie spełniają się marzenia x)
|
Wysłany: Wto 17:09, 25 Wrz 2007 Temat postu: "Wakacje moich marzeń" - opowiadanie. |
|
|
Kiedyś to nawet szło na konkurs Niby wygrało, ale ja dumna z niego nie jestem.
***
Pięcioletnia dziewczynka siedziała na miękkim fotelu, który miał nietypowe czerwone obicie. Pomieszczenie było dosyć zadbane, jednak brak potrzebnych funduszy uniemożliwiał całkowite unowocześnienie domu.
- Lubię chodzić do przedszkola, bo zawsze są dobre obiady – Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, pokazując wszystkim brak górnych jedynek. Nikt by nie przypuszczał, że w uśmiechu dziecka po tylu przejściach byłoby tyle ciepła.
Dom Dziecka na ulicy Księżycowej był niezwykle oblegany. Cieszył się popularnością głównie dlatego, że obecna pani dyrektor kochała wszystkie dzieciaki jak swoje własne. Miała serce dla każdego z podopiecznych.
Każdego dnia w ośrodku pojawiało się kilku wolontariuszy, którzy z ochotą pomagali pani Amelii, zabierając dzieci na place zabaw, karuzele, czasem nawet na ciepłe posiłki. Bawili się z nimi, układali puzzle, grali w różne gry planszowe, i często z nimi rozmawiali. Rozmowa jest jedną z najważniejszych podstaw komunikacji. Bez tego, dzieci jak na komendę zamknęłyby się w sobie i nie dopuszczały nikogo do swoich światów. Owa brązowowłosa dziewczynka dzielnie odpowiadała na pytania jednego z wolontariuszy. Ten starał się nie zadawać pytań, które mogłyby spowodować nagły atak płaczu, czy panikę.
- Jak byłem małym chłopcem to też lubiłem chodzić do przedszkola. – Siedemnastoletni wolontariusz z uśmiechem przywoływał wspomnienia z dzieciństwa. – A nie spytałem wcześniej. Jak masz na imię? Będzie mi łatwiej się do ciebie zwracać. – Chłopak spojrzał swoimi błękitnymi oczyma na dziewczynkę, a ta zaczęła bawić się loczkami, które nieśmiało opadały jej na twarz.
- Karinka.
- Bartek jestem, miło mi. – Blondyn wziął delikatnie rękę dziewczynki i ucałował niczym prawdziwą damę. Mała zachichotała.
Owej scenie przyglądała się pani Amelia, która właśnie wierzchem dłoni wycierała oczy z łez. Wzruszenia. Rzadko, kiedy jej wolontariusze byli tacy wspaniali jak Bartosz. O tak, to po prostu prawdziwy Anioł. Dużo osób przychodziło tutaj głównie dla punktów w szkole, czy wypełnianiu kary od rodziców. Jednak Bartosz przychodził tu z niewiadomego celu. Nie chciał zdradzić powodu… Mówił, że po prostu chce pomóc. Ale ilu ludzi w tym wieku chce pomagać innym bez korzyści dla siebie?
- Lubisz lato?
- Lubie! Wtedy jest ciepłooo… - Karina przeciągnęła ostatnią sylabę – i można huśtać się na huśtawce! – Bartek roześmiał się i porwał dziewczynkę w ramiona. Zakręcił ją kilka razy, po czym roześmianą postawił na ziemi. Karinka w kontrataku zaczęła chłopaka gilgotać.
- Karina, Karina! Ja nie mam łaskotek! – Dziewczynka naburmuszona odeszła kilka kroków, po czym z zaskoczenia rzuciła się na Bartka przewracając go na plecy. Blondyn kolejny raz roześmiał się, a później z nieco poważniejszą mimiką twarzy zapytał:
- A wakacje? Co lubisz robić w wakacje? – Dziewczynka spojrzała na niego ze smutkiem. Chłopak już chciał się wycofać, jednak kilka chwil później dziewczynka otworzyła usta.
- Mama… - Bartek wiedział, że ciężko będzie jej o tym mówić. Jednak czuł, że przełamał barierę i ona zacznie mówić o tym, co ją boli. Praca z psychologiem dziecięcym była na pewno niezawodna, ale czasami potrzeba jednej, podobnej duszyczki, aby móc przełamać wszystkie lęki. Tak było również w ich przypadku. Byli jak jedna dusza w dwóch ciałach; powiązani magiczną więzią, która nie pozwoli na żadne pęknięcie. Przez te kilka godzin od poznania Kariny, Bartosz poczuł, że zyskał coś niesamowitego. Jakby jedna mała duszyczka – dla jednych jedynie statystyka – mogła być tym upragnionym Aniołem, do którego lgną wszyscy ludzie. Karina była tym prezentem od Boga za te wszystkie przeciwności losu. Świadomie postawiona przez Boga na jego ścieżce życia.
To wszystko też działało odwrotnie. Bartek – niczym starszy opiekuńczy brat – sprawił, że Karina potrafiła otworzyć się na ludzi. Dzięki niemu mówiła, śmiała się i skakała. Była szczęśliwa. Dlaczego tak jest, że mając jedna bratnią dusze jesteśmy szczęśliwi, a będąc liderem jakiejś grupy społecznej, tym samym mając tysiące ludzi pod władzą, to „szczęście” jest pojęciem obcym?
- Mama umarła w wakacje. Jeden pan przejechał ją jak byłam z nią na spacerze… Krzyczałam, ale nikt nie chciał mi pomóc! Pomóc mamie! – Mała pociągnęła nosem, a Bartkowi nagle zrobiło się ciemno przed oczami. To dziecko ma pięć lat! Jak może w tym wieku stracić swój autorytet? Dlaczego ci ludzie są bez serca i krzywdzą tyle rodzin? – Potem duży samochód zabrał mamę gdzieś… Miał chyba alarm, bo było głośno ‘EOEOEOE’
- Blondyn uśmiechnął się, bo sposób, w jaki dziewczynka opowiadała był zadziwiający. Historia była niewątpliwie smutna. On sam dużo przeżył jako mały chłopiec, jednak utrata matki w wieku pięciu lat to po prostu tragedia.
- Potem podeszła do mnie jakaś pani w białym fartuchu i powiedziała, że mama poszła do Bozi i będzie jej tam lepiej. Powiedziała też, że mama będzie patrzyć na mnie z nieba i jak mocno zamknę oczy to ją zobaczę.
- Widzisz ją? – Wyobraźnia dziecka jest pełna magii. On sam nie wyobrażał sobie w najśmielszych snach ujrzenia dziadka, który umarł przed rokiem.
Mała uśmiechnęła się, i zamknęła oczy.
- Widzę, bo ją kocham. Jeżeli się pragnie zobaczyć jakąś osobę, którą się kocha to nie ma żadnych barier. To Anioł Stróż…
Wakacje moich marzeń?
Nie chcę wyjazdu do Ameryki. Nie chce zobaczyć pływających hipopotamów. Obojętne mi są wodospady w Azji i misie koala w Australii.
W wakacje pragnę zaznać wewnętrznego spokoju; chce poznać bliżej Karinę i zabrać ją do świata magii. Chcę żeby ona poczuła jak to jest kochać i być kochaną. Chcę sprawić jej dom, i chcę, aby zaznała szczęścia, jakie mają wszystkie dzieci w jej wieku. Zasłużyła na dużo, dużo więcej, ale powoli drobnymi kroczkami wiem, że uda mi się zrealizować wszystko. Chcę żyć dla niej. Chcę kochać ją braterską miłością. Będę obdarzał ją każdym nowym dniem, aby mogła się cieszyć z wszystkich błahych rzeczy. Sprawie, że poczuje od nowa swoje dzieciństwo… Kosztem swojego życia.
Chcieć to móc, prawda?
Post został pochwalony 1 raz
|
|