Autor Wiadomość
Gabriella
PostWysłany: Pią 22:57, 18 Gru 2009    Temat postu:

ah, doceniam, doceniam nie wiem jak to sie stalo, ale z moimi rodzicami to suuuper kontakt ] na szczescie! I postaram sie zrobic wszystko, by tak juz zostalo
Zozol
PostWysłany: Pią 14:05, 18 Gru 2009    Temat postu:

Masz szczęście, ale, jak widzisz, nie wszędzie jest tak różowo.
Dlatego doceniaj tych swoich rodziców codziennie. Mruga
Gabriella
PostWysłany: Wto 15:11, 15 Gru 2009    Temat postu:

oj, to smutne ;(
w ogole czasem mi tak dziwnie jak slucham o niktorych relacjach dziecko-rodzice. np. matka Dylana i ojciec praktycznie w ogole sie nim nie przejmuja, od trzech lat nie spedzili z nim ani Swiat Boezego Narodzenia, ani Thanksgiving... W ogole - nic. Natomiast znowu ojczym Jonathana to po prostu tyran i juz sie zdarzalo ze Jona spal u mnie, bo sie z matka przez ojczyma klocil
jeju, na szczescie ze z moimi jest lepiej
Zozol
PostWysłany: Pon 19:25, 14 Gru 2009    Temat postu:

Co do moich rodziców...
Na zewnątrz wszystko wydaje się być w porządku, zdajemy się być normalną, przeciętną rodziną, ale tak nie jest.

Często jest tak, że patrzę na ich zachowanie i wiem, jak nigdy nie chcę się zachowywać, jeśli sama będę miała dzieci. Nie mam do nich żalu za ich błędy, już nie. Wydaje mi się, że wpadłam w dziwny stan obojętności, gdy nie przejmuję się już zbytnio, co oni robią/mówią/myślą.
Nie dogadujemy się. Nawet nie próbujemy. Nie mam z nimi dobrego kontaktu. A tak naprawdę to nie mam z nimi żadnego kontaktu.
I już mi na tym nie zależy. Jedyne co chcę to wyprowadzić się jak najszybciej i od nich odpocząć.

Kiedyś próbowałam to zmienić, ale poddałam się, gdy zobaczyłam, że to i tak nic nie da. Oni się nie starali, nie zauważali nawet moich starań, więc dałam sobie spokój, choć to trochę bolało.

Jestem im wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobili, ale chyba już nie potrafię żyć z nimi w dobrych relacjach. Co najwyżej w poprawnych...
berrybloom
PostWysłany: Pon 14:01, 13 Lip 2009    Temat postu:

to u mnie właśnie inaczej oni tak często są w domu pomimo pracy ze raz mam ochotę sama siedzieć w domu.
Gabriella
PostWysłany: Pon 9:23, 13 Lip 2009    Temat postu:

nie, to nie tak wiele
ja w sumie nigdy nie cierpialam z powodu nadobecnosci rodzicow, bo strasznie duzo czasu spedzam poza domem - szkola, praca, znajomi. Moja mama pracuje w domu i ja to naprawde lubie, ze przychodze, a ktos jest w domu, jest z kim pogadac,z kim sie posmiac, pozartowac itp.
Jeszcze zeby tata tak czesto bywal w domu, to raj dla mnie

pytanie na jak dlugo
berrybloom
PostWysłany: Nie 11:49, 12 Lip 2009    Temat postu:

Ja nie narzekam chociaż w wakacje nigdy nie spędzam z nimi za dużo czasu.
Jak przychodzą z pracy jestem poza domem. Potem najwyżej tak po 17-18 się spotykamy to trochę pogadam i idę czytać książkę do siebie.

Nie brakuje mi tego, chociaż czuję się z nimi związana.
Ale czasem tak mnie ta rodzina irytuje że chciałabym aby wyjechali chociaż na dzień
Jak przychodziłam ze szkoły i np. tata miał wolne to dostawałam szału bo nie dość że razem z nimi przygotowuję się rano do szkoły potem po szkole mam tylko godzinę dla siebie a czasem nawet i tego nie zanim wrócą z pracy.

Chcę trochę spokoju!!!!!!!!!!!!!!!! Czy to tak wiele?
EnmaAi
PostWysłany: Pią 18:09, 06 Mar 2009    Temat postu:

Ja bardziej lubie tatę, chociaż czasem mi internet wyłącza :|
A mama..eh..za każdym razem kiedyś przyjdzie do domu to coś nie tak, bałagan, i wrzask.. -.-
AnuŚ
PostWysłany: Wto 14:41, 03 Mar 2009    Temat postu:

Cookie - U mnie To Samo ! ;(
Cookie
PostWysłany: Wto 14:08, 03 Mar 2009    Temat postu:

Usunęłam posta.
Gabriella
PostWysłany: Pon 22:37, 02 Mar 2009    Temat postu:

czemu nie w temacie?
w koncu o rodzinie;)

ja z moimi rodzicami mam na szczescie super kontakty - zarowno z Tata jak i Mama. Owszem, czasem sie o cos posprzeczamy,a le te nasze "klotnie" to wlasnie takie sprzeczki, przekomarzanki - czesciej jakies dyskusje na dziwne, nietypowe tematy, niz awantura o to, ze za glosno muzyki slucham;)
deadcase
PostWysłany: Pon 15:40, 02 Mar 2009    Temat postu:

wybaczcie...
musiałam...
moja rodzinka... do połowy lipca tamtego roku myślałam, że pan R. jest moim biologicznym ojcem... przez przypadek podsłuchałam rozmowy rzeczonego pana R. z moją mamą... kłócili się o to, że nie znam prawdy...
wymusiłam na mamie spotkania z prawdziwym ojcem... na początku bardzo się bałam z nim spotkać. miałam do niego żal bo niby nas zostawił. spotkałam się z nim... wtedy dowiedziałam się, że to nie on nas zostawiłm tylko mama uciekła... poznałam jego rodzinę... ma żonę i 2 córki... bałam się, że i Lena [żona ojca Mruga] i jego córki nie zaakceptują mnie, będą mi robićjakieś wyrzuty... tak nie było... na dodatek przyjęły mnie bardzo ciepło...

teraz dogauję się z nimi lepiej niż z moją mamą i panem R. do niedawna jeszcze ojcem, teraz już ojczymem... nikt z mojego "realnego" otoczenia nie wie, że pan R. nie jest moim ojcem... i nie chcę im o tym mówić... nie muszą znać całej prawdy...


może to trochę nie w temacie, ale... Mruga
Aberdeen
PostWysłany: Pon 11:34, 27 Sie 2007    Temat postu:

Nie no ogólnie stosunki mam dobre, ale tylko z mamą... Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 4 lata. A tatuś mnie delikatnie mówiąc olewa Smutny , mówi , że przyjedzie za miesiąc , a tak naprawde przyjeżdża za 4 lata. Suuuupper ! Z mamą mam dość dobry kontakt, ale jest czasami zbyt nadopiekuńcza. Mimo wszystko ich kocham, tatę też, bo jakoś podświadomie wierzę, że w końcu dotrzyma słowa i przyjedzie do mnie Smutny
rybcia_500
PostWysłany: Wto 9:54, 21 Sie 2007    Temat postu:

U mniew domu jeste normalnie, tak jak w każdym porządnym domu.
lidka9
PostWysłany: Pon 14:58, 20 Sie 2007    Temat postu:

no,a ost jakoś konakty normalnie się poprawiły.Z moim tatą jakoś częściej gadam,mniej się kłócimy.Moja mama mnie zadziwia bo powiedziała żebym jej ściągła płyte HIMa .Normalnie teraz czuje że nareszcie coś ruszyło.Mam nadzieje że się to nie zmieni..

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group